Witam
Obejrzałem właśnie ostatni odcinek drugiego sezonu i jestem pod ogromnym wrażeniem. Genialnie rozpracowana przez Ragnara intryga i świetne zakończenie. Floki (którego chyba polubiłem najbardziej, za tę jego wieloznaczność, mroczność itp) mam wrażenie że "grał swoją rolę" do końca. Tak jakby samych bogów chciał oszukać, a nie tylko Horika ;-) Włącznie z tym robieniem "tajemnicy" przy przekazywaniu grzybków Thorsteinowi.
Natomiast intryguje mnie jedna rzecz. Floki to przyjaciel Ragnara i pozostał mu wierny do końca. Natomiast żeniąc się z Helgą nie chciał błogosławieństwa Ragnara i nie zapraszał go na ślub. Pytanie czy Waszym zdaniem zrobił to celowo i już wtedy była to zaplanowana część intrygi, żeby zasugerować Horikowi, że Floki ma do Ragnara jakiś żal? Czy po prostu Floki, mimo wierności Ragnarowi chadza własnymi ścieżkami i po prostu chciał, żeby to ważne wydarzenie (małżeństwo) pobłogosławili wyłącznie bogowie? W końcu miał do tego prawo.
Tak. Była to zaplanowana intryga i Floki jako zawodowy oszust musiał wkręcać wszystkich po za ścisłym otoczeniem Ragnara.
Ja jak oglądałam to nie domyśliłam się że od samego początku to wszystko jest intrygą , dopiero ostatni odcinek wszystko wyjaśnił...
Ja też miałem wątpliwości ;) na tym polega dobrze nakręcony serial. Najciekawszym niedopowiedzeniem jest dla mnie postać Siggy, bo wydaje mi się, że ona na prawdę chciała zdradzić Ragnara, ale w którym momencie odwróciła się od Horika?
Zakochałam się w ostatnim odcinku! Jest rewelacyjny i nie wiem jak dotrwam do 3 sezonu! A we Flokiego zaczynałam wątpić... oj, ja niemądra ;) Ale dał czadu!